Rozmowa z Idą Bocian
Czy Ucieczka – Flucht (spektakl dokumentalny o wschodnioeuropejskich migracjach powojennych, zrealizowany przez Teatr Gdynia Główna i niemiecki zespół Das Letzte Kleinod latem 2016 roku) jest waszym pierwszym międzynarodowym projektem?
Nie, naszym pierwszym międzynarodowym projektem były „Zaczynania Teatralne” , realizowane w 2014 roku. Były to warsztaty mistrzowskie w szwedzko-litewsko-polskiej koprodukcji, ich wynikiem były trzy spektakle na bazie Mewy Czechowa. Ucieczka to drugi, znacznie bardziej rozbudowany projekt międzynarodowy.
Jak doszło do zainicjowania projektu?
Do dzisiaj ciężko nam rozstrzygnąć, kto wpadł na pomysł wspólnej pracy. Z Jensem (Jens-Erwin Siemssen, reżyser Ucieczki) znamy się od bardzo dawna. Z Das Letzte Kleinod współpracowałam jeszcze przed powstaniem Teatru Gdynia Główna, zrobiliśmy wtedy wspólnie dwa projekty. Spotkaliśmy się ponownie jakiś czas temu przy okazji wizyty studyjnej, wyjechałam wtedy do Niemiec z moimi studentami. Ciepło wspominaliśmy naszą współpracę, doszliśmy do wniosku, że ciekawie będzie zrobić coś wspólnie raz jeszcze. Zaczęliśmy zastanawiać się nad tematem, który zespoliłby tę współpracę. Rozmowy trwały prawie dwa lata, po tym czasie zaczęliśmy zdobywać środki do realizacji naszego pomysłu.
Jak zdobyliście te środki? Jak finansowana była Ucieczka?
Projekt finansowały obie strony, polska i niemiecka, jednak większość środków pochodziła z Niemiec. Stąd też przeciążenie organizacyjne strony niemieckiej, nasz spektakl grany był częściej tam. Mamy świadomość, że pewne projekty mogą wydawać się, przynajmniej początkowo, dość ryzykowne, trudne w odbiorze. Składaliśmy wniosek między innymi do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, nie do końca jednak wpasował się on w priorytet dotyczący współpracy z zagranicą, nie otrzymaliśmy środków na jego realizację. Pomogła nam Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej i samorządy miast, w których prezentowaliśmy spektakl. Korzystaliśmy też z projektu „Szenenwechsel” Międzynarodowego Instytutu Teatralnego w Berlinie, który wspiera inicjatywy takie jak nasza. Środki udało się nam również pozyskać z niemieckich miejscowości, które mają miasta partnerskie w Polsce. Generalnie – finansowanie projektu było dość skomplikowane, wykaz wszystkich donatorów jest naprawdę długi, a same wkłady to sumy od kilkuset po kilkadziesiąt tysięcy euro. Mamy świadomość, że gdyby nie znaczący wkład strony niemieckiej, mielibyśmy trudności z realizacją projektu, ponieważ polskie fundacje mogące nas wesprzeć finansowo nawet nie dysponują takimi kwotami.
Czy sukces tego projektu skłonił was do dalszych poszukiwań możliwości w przestrzeni międzynarodowej?
Powiem coś, co może źle zabrzmi. To raczej nie my poszukujemy, to nas szukają. Odzywają się teatry i artyści, z którymi gdzieś tam już się w jakiś sposób ścieraliśmy. Dzięki temu, że mamy za sobą doświadczenia z międzynarodowymi projektami, zagraniczni twórcy odbierają nas jako partnera, z którym można się dogadać i pracować wspólnie bez jakichś większych problemów. Prawdopodobnie wydajemy się dość solidnym partnerem. Częściej inicjatywa współpracy pochodzi z zagranicy. Cieszy nas to, jednak jesteśmy bardzo skupieni na lokalnej działalności, ciągle wchodzimy w nowe przestrzenie miasta i jego okolic, pracujemy intensywnie nad naszą publicznością, a międzynarodowe przedsięwzięcia bardzo mocno nas od tych działań odrywają. Wprowadzają nas na zupełnie inny poziom istnienia i funkcjonowania, co również jest oczywiście bardzo twórczym doświadczeniem, ale nas jednak dużo bardziej interesuje działalność w naszym miejscu, ona najbardziej nas określa i tworzy, jest najbardziej „nasza”. Propozycje współpracy międzynarodowej, zagraniczne projekty wiążą się zawsze z masą pozytywnych doświadczeń, wymianą myśli, pomysłów. Bywa jednak, że mocno się wahamy. Boimy się, że może nas to przerosnąć organizacyjnie.
Jak pani, jako twórca doświadczony, ocenia możliwości udziału artystów offowych w międzynarodowych projektach – koprodukcjach, warsztatach, rezydencjach, stypendiach?
Warto śledzić międzynarodowe sieci, które mają swoje newslettery i dobrze zbudowane strony internetowe. Są cennym źródłem informacji, o którym wielu, zwłaszcza początkujących twórców po prostu nie wie. Przyznam szczerze, że wszystkie moje międzynarodowe kontakty zawiązały się, gdy byłam bardzo młodym człowiekiem. Po prostu pchałam się wszędzie, gdzie tylko było można, na staże, wyjazdy, konferencje. Trzykrotnie aplikowałam do programu międzynarodowych artystycznych i organizacyjnych rezydencji, właśnie w ramach puli organizatorskiej wyjechałam do Stanów, do Portland. Przywiozłam stamtąd kontakty, które już w kolejnym roku pozwoliły mi wyjechać za granicę aż czterokrotnie w ramach różnych projektów. Ostatnio byłam na sympozjum, które dotyczyło współpracy międzynarodowej w ramach wspomnianego już „Szenenwechsel” w Berlinie. Po prezentacji naszego projektu Ucieczka ustawiła się do nas kolejka zainteresowanych, zarówno do strony polskiej tego projektu, jak i do niemieckiej.
Na jakie wsparcie offowi twórcy mogą liczyć ze strony Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego?
Jeszcze przed powstaniem Teatru Gdynia Główna udało nam się dwukrotnie otrzymać środki z Ministerstwa na współpracę ze Stanami Zjednoczonymi, raz Amerykanie przyjechali do nas, raz my wyjechaliśmy. Taka droga finansowania jest. Problem polega na tym, że (o tym zresztą rozmawialiśmy na sympozjum w Berlinie) przeważnie środki ministerialne przeznaczone są na promocję polskiej kultury za granicą i bardziej chodzi tu o udział w zagranicznych festiwalach niż międzynarodowe koprodukcje. My otrzymaliśmy zresztą takie wsparcie jadąc do Awinionu. W przypadku koprodukcji kwestia promocji jest trudniejsza do uzasadnienia, mniej widoczna. Wówczas trudno po prostu udowodnić komponent promocyjny. Co ciekawe, nie jest to wyłącznie problem Polski. Dokładnie o tym samym mówią Niemcy, Bułgarzy, Francuzi. Dość łatwo jest wyjechać na festiwal, ale bardzo trudno jest uzyskać środki na wspólne, międzynarodowe działania. Zwłaszcza jeśli finałowy pomysł ma się dopiero skrystalizować w trakcie takiej współpracy, kiedy celem działania jest starcie dwóch energii. Warto jednak szukać pieniędzy w ambasadach czy Instytutach Polskich. Są to mniejsze pieniądze, ale często dużo łatwiej je uzyskać. Nie ma moim zdaniem systemu na zdobycie pieniędzy, ścieżki trzeba wydeptywać, szukać źródeł finansowania za pomocą małych kroków.
Jeździcie ze swoimi spektaklami na offowe festiwale?
Przyznam, że jeździmy mało. Mamy swoje ulubione miejsca, jest nim na przykład Gorzów Wielkopolski i Ogólnopolski Festiwal Małych Form i Monodramów „Bamberka”. Jadąc tam, czujemy, że jedziemy do przyjaciół. Jeździmy również do Olsztyna na Spotkania Teatrów Jednego Aktora. Przeważnie jeździmy po prostu do znajomych, którzy są organizatorami. Lubimy tę atmosferę, oglądamy się nawzajem, rozmawiamy o naszym teatrze. Bardzo rzadko się zdarza, że jesteśmy zapraszani na festiwale, na które po prostu się jedzie, gra i na tym koniec, gdzie nie ma całej tej otoczki przyjacielsko-towarzyskiej. Inne teatry pytają nas, dlaczego tak mało jeździmy. Jest chyba też tak, że bardzo dużo objazdowych spektakli mamy na miejscu, w Trójmieście i jego okolicach, dlatego czujemy się często po prostu zmęczeni wyjazdami. Nie mamy aż tak silnej potrzeby pokazywania się przed nową publicznością, ponieważ z racji wielu projektów, w których wychodzimy ze swoimi spektaklami w nowe przestrzenie, i tak nową publiczność spotykamy nieustannie. Nasze spektakle są też intensywnie ogrywane, nie musimy jechać na festiwal, żeby spektakl „żył”, aby w ogóle istniał. Poza tym – bardziej chyba zależy nam na zaistnieniu wśród lokalnej publiczności, nie jest dla nas aż tak ważne zaistnienie na poziomie ogólnopolskim. Oczywiście, jeśli to się wydarzy będziemy bardzo zadowoleni! Jednak nasze „podwórko” jest nam bardzo miłe i tu przede wszystkim staramy się zaistnieć i budować relację z publicznością. Kiedy mamy wybór – jechać czy zostać u siebie, wolimy starać się o widza na miejscu.
Jak w kontekście takich festiwali wyglądają kwestie finansowe?
No właśnie, decyzje o wyjeździe bardzo często warunkują finanse, często bywają one barierą. Opłaty, sprawy finansowe różnie wyglądają w przypadku różnych festiwali. Czasem wymagane są opłaty za noclegi, wyżywienie, jednak czasem to my otrzymujemy wynagrodzenie. Osobnym tematem jest kwestia obsady. Bywa, że gramy z aktorami, którzy chcą się pokazać, chcą grać, mogą jechać na festiwal na własny koszt, byle tylko zagrać. Jednak są też sytuacje, gdy aktorzy odmawiają grania za darmo. Rozumiemy to, nie możemy oczekiwać od aktorów, z którymi współpracujemy, którzy nie są na etacie, że będą pracować za darmo. Czasami jest tak, że jedziemy na festiwal na własny koszt, wiedząc, że mamy tam zapewnione wyżywienie, nocleg oraz bardzo fajną atmosferę.
Jak mają się obecnie festiwale teatru niezależnego? Panuje pogląd, że w dużej mierze są to głównie spotkania znajomych, że widownia składa się z ludzi od lat zaprzyjaźnionych z twórcami, z ich bliskich, którzy biorą udział w tych wydarzeniach niemal z przyzwyczajenia.
Mało jeżdżę i nie chcę niesprawiedliwie oceniać wydarzeń, w których po prostu nie biorę udziału. Mogę powiedzieć o jednej rzeczy, która zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie w Olsztynie. Jadąc tam, byłam przekonana, że na widowni zasiądą wyłącznie znajomi i przyjaciele oraz twórcy biorący udział w festiwalu. Okazało się, że nie. Na festiwal przychodzą mieszkańcy Olsztyna, którzy zabijają się wcześniej o wejściówki, jest to dla nich pewnego rodzaju święto. Widziałam osoby w bardzo różnym wieku, które bardzo żywo komentowały i przeżywały prezentowane spektakle. Moim zdaniem tu należy upatrywać dużą wartość festiwalu offowego. Dla publiczności lokalnej małych, średnich miast kontakt z bardzo różnymi propozycjami z ich podwórka jest bardzo odświeżający. Można to porównać do największych festiwali w dużych miastach, gdzie publiczność przychodzi, bo chce zobaczyć coś innego, coś „nie swojego”. Podobnie czułam się w Ostrowie Wielkopolskim, na Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów Niezależnych.
Jak festiwal teatru niezależnego wygląda od strony realizatorskiej?
Cóż, nasz festiwal „Pociąg do Miasta” prezentuje póki co nasze przedstawienia i przedstawienia naszych rezydentów. Na razie nie wyszliśmy poza ten krąg. Dlaczego? Z dwóch powodów. Z jednej strony wiemy, że pokazywanie naszych przedstawień w nieteatralnych przestrzeniach jest zachętą dla widza, który jeszcze nas nie zna. Dwa – znów to samo, nie mamy kiedy jeździć, nie widzimy innych zespołów. Nie jestem fanką zapisów wideo, nie byłabym w stanie wyłącznie na takiej podstawie dokonać wyboru spektakli do festiwalu. Jeśli w przyszłości otworzymy nasz festiwal dla innych teatrów – a sądzę, że jest to pewnie jego naturalna droga ewolucji – koniecznie musimy zacząć jeździć. Innej drogi wyboru sobie nie wyobrażam, bo też nie każdy artysta i nie każdy spektakl nadaje się do wystawienia w przestrzeniach otwartych, miejskich, nieteatralnych. A w takich pokazujemy spektakle w ramach naszego festiwalu.
Jaką korzyści niesie dla was organizacja własnego festiwalu?
Przede wszystkim liczymy na rozszerzenie naszej publiczności. Nie prowadzimy ankiet, nie jesteśmy w stanie zapamiętać twarzy wszystkich widzów i nie wiemy jaka część tej widowni wraca do nas później, już do siedziby teatru. Bywa tak, że osoby zachęcone letnim festiwalem wracają do nas. Jednak festiwal jest po to, abyśmy wchodzili w podwórka i na czas spektaklu czynili widzem nie tylko widza innych teatrów, ale przede wszystkim „nie-widza”, tego, który na co dzień do teatru w ogóle, z różnych powodów, nie przychodzi. Czasem nasze przedstawienia podpatrywane są przez ludzi gdzieś z okna, jakby przy okazji. I to jest bardzo ważne. Zabierzmy kogoś przez chwilę do innej rzeczywistości, innej czasoprzestrzeni. Wyjrzeć zza firanki i usłyszeć Szekspira? Czemu nie.
Rejestracja Kasyno online | Wiarygodne odpowiedzi na pytania dotyczące kasyna online
Bonus dla pokerzystów. Kasyno RedBox spektakularnie dołącza do rankingu kasyn! Ten ośrodek hazardu przyjmuje gości przez całą dobę. Innym powodem, dla którego kasyna online wymieniają kraje, mogą być również względy prawne. PlayAmo funkcjonuje w internecie od roku.
Wіtrуnа іnternetоwа Luckу-Bіrd Najlepsze Kasyno Online – Ranking Kasyn Online
Wyrażam zgodę na wysyłanie wiadomości marketingowych oraz przetwarzanie moich danych osobowych. Promocje Wazamba: 50 darmowych spinów w każdym casino internetowe Wczoraj Z uwagi na licznych oszustów działających na rynku hazardowym warto poświęcić trochę czasu i wybrać licencjonowanego operatora. Wbrew pozorom jest to jeszcze ważniejsze niż pakiet startowy, który dostajesz tylko raz. Najwyższe wygrane w kasynach online W Polsce temat spektakularnych wygranych w kasynach internetowych nie był nigdy szeroko komentowany.
Gdy żaden gracz długo nie wygrywa, to kumulacja wtedy rośnie. Również kasyna zachęcają swoich graczy do gry pakietami promocyjnymi. Rozpoczęcie zabawy w kasynie internetowym jest bardzo łatwe. casino internetowe oferują zdobycie aż takich wielkich pieniędzy, ponieważ gracze pochodzą z całego świata. To środki zabezpieczające przed grą nieletnich czy też przed podszywaniem się pod osoby trzecie.
NAJLEPSI DOSTAWCY GIER I OPROGRAMOWANIA Legalne Kasyna online w Polsce I Gry hazardowe online
Polskie Kasyno Online Interesuje Cię pewne kasyno online? casino internetowe Może to być albo dedykowana aplikacja kasyna, albo po prostu zoptymalizowana pod kątem urządzeń mobilnych wersja strony w przeglądarce.
Novomatic projektuje swoje gry w bardziej klasyczny sposób kasyna online z bitcoinami Sprawdź asortyment gier hazardowych. Fani hazardu odwiedzają nowe kasyna internetowe przede wszystkim dla możliwości zagrania w swoje ulubione automaty, dlatego.Pan Kasyno od zawsze kieruje się dobrem swoich casino internetowe, bez których takie internetowe kasyno nie mogłoby istnieć. Po odkryciu Nowego Świata miłośnicy gier kasynowych właśnie tam znaleźli miejsce, gdzie można było grać bez konsekwencji. Eksperci twierdzą, że w rozwoju e-hazardu mogą pomóc nowe technologie, nawet takie jak wirtualna rzeczywistość. Kasyno 24K. Życzymy, aby czas spędzony w Pan Kasyno był dla Was jak najlepszy!
Gry kasyno na telefon Legalne Kasyna Online | TopKasynoOnline
Wszystkie działania producentów, operatorów platform internetowych wcale nie ułatwiają wyboru najlepszej gry hazardowej online. Diwa Szczęście. To jak traktowany jest klient sprawia, że wraca on na platformę, a nie szuka innego kasyna. Co tak naprawdę oznacza wpisanie kasyna do takiego rejestru?
W jaki sposób komisje hazardowe chronią graczy? lescasinosenlignefiables.fr 08.12.2021
Stanowi ona zbiór przepisów prawa w zakresie gier losowych, zakładów wzajemnych, gry w karty czy gry na automatach. Przykładowe kasyna mobilne to coś zupełnie nowego, choć obecnego na rynku już od dobrych kilku lat. Wśród slotów znajdziemy zarówno Playamo casino internetowe, czyli jedne z najlepszych na rynku maszyn typu jednoręki bandyta. Zawsze sprawdzam, czy kasyno ma taki program, zanim je polecę. Testujemy, oceniamy i sprawdzamy kasyna online.
Licencja – jako ważny aspekt wyboru kasyna online Jak wybrać nowe kasyno online, żeby nie żałować?
Niemcy wywołali 2 Wojnę Światową czy naziści, kasyno gdańsk praca nawet dzika. Bodaj najciekawszym aspektem izraelskiej strategii dzielenia i rządzenia, że mi umknął. Tylko wtedy mamy pewność, że w przypadku konfliktu będziemy w stanie dochodzić swoich praw w świetle przepisów prawa naszego kraju. W recenzjach użytkownicy zawsze pasjonują się tym, jak ich gra rozwinęła się w jednym lub innym polskim kasynie internetowym.
IDA BOCIAN – aktorka, reżyserka, scenarzystka. Współzałożycielka Stowarzyszenia „Stacja Szamocin” i współtwórczyni kultowej sopockiej sceny alternatywnej Off de Bicz. Współzałożycielka Teatru Gdynia Główna, w którym prócz działań artystycznych zajmuje się również sprawami menadżerskimi.