Dwie są odwieczne bolączki offu, dwie największe jego zmory, które paraliżują działanie – brak środków finansowych i przestrzeni do pracy i pokazów.
Temat finansowania kultury budzi wiele emocji. Co jakiś czas problemy ekonomiczne teatrów elektryzują opinię publiczną. Dyskusja dotyczy jednak głównie teatrów instytucjonalnych. Off w takich rozmowach pojawia się niezwykle rzadko albo nawet wcale. Zagadnienie finansowania offu jest wciąż mało rozpoznane i opisane.
A przestrzeń? Miejsce pracy, bezpieczna twórcza przystań, inspiracja, drugi (pierwszy?) dom, a może niekończące się źródło problemów?
Najlepiej zasięgnąć wiedzy u źródła. Poprosiliśmy więc kila teatrów niezależnych o skomentowanie swojej sytuacji finansowej i przestrzennej.

TEATR DWÓCH KRZESEŁ
Karolina Kosior
Jakie są wasze podstawowe źródła utrzymania?
Naszym podstawowym źródłem utrzymania są zyski z biletów i comiesięczne składki członkowskie. Wszystkie pieniądze idą na wynajem sali i dekoracje.
Jaki procent środków w waszym budżecie pochodzi z biletów?
Około 55% naszego budżetu pochodzi z biletów.
Jeśli borykacie się z problemami finansowymi, to jakie pojawiają się najczęściej?
Nie mamy pieniędzy na wynajmowanie lepszych sal do występów.
Czy uważacie swoją sytuację za stabilną? Jeśli nie, to jak sobie wyobrażacie stabilność finansową waszego teatru?
Jest źle, ale stabilnie. Mamy pieniądze na to, żeby grać w gorszych salach i na to, żeby wynajmować salę na próby. Nie mamy jednak pieniędzy np. na wyjazdy warsztatowe czy na festiwale.
Jak warunki finansowe wpływają na misję teatru i realizację założeń programowych?
Misja może być realizowana bez wielkich środków finansowych, ale z jakim skutkiem, to już inna sprawa. Nie można przecież dotrzeć do większej grupy odbiorców, kiedy nie ma pieniędzy na plakaty czy ulotki, albo reklamę w mediach papierowych. Naszymi potencjalnymi widzami są ludzie lat 20-35, a nie wszyscy z nich korzystają z Facebooka albo Instagrama, które możemy prowadzić za darmo.
Jaka jest wasza przestrzeń? Czy macie ją z wyboru czy konieczności?
Nasza przestrzeń to wrocławska Tratwa na ulicy Legnickiej, specjalne centrum stworzone dla trzeciego sektora. Lubimy to miejsce. Nie mamy jednak pieniędzy, żeby próbować w sali, w której będziemy grać premierę, a co za tym idzie, pierwszy raz spektakl na deski przenosimy w dniu premiery i rzadko kiedy, a właściwie nigdy nie jest to dobre dla spektaklu. Oczywiście nauczyliśmy się dzięki temu przystosowywać do przeróżnych przestrzeni, ale uczucie bezdomności jest wielkie.
Czy wasza sytuacja lokalowa wynika z idei waszego teatru? Jak przestrzeń wpływa na realizację waszych założeń programowych, na politykę teatru?
Lokal nie ma nic wspólnego z ideologią. Jesteśmy tam, gdzie możemy być.
Jakiej przestrzeni potrzebujecie?
Potrzebujemy przestrzeni, która będzie dostępna dla nas na czas prób i będzie jednocześnie docelowym miejscem premiery. Nie musi być nawet bardzo dobrze wyposażona technicznie – wystarczy kilka reflektorów, dobre głośniki, konsola – i damy radę!

WARSZAWSKA PRACOWNIA
KINETOGRAFICZNA
Hanna Raszewska
Jakie są wasze podstawowe źródła utrzymania?
Warszawska Pracownia Kinetograficzna rozpoczęła działalność w roku 2010 jako nieformalna grupa warszawskich choreolożek i choreologów, a od końca 2015 roku jest programem Fundacji „Myśl w Ciele”. Zajmujemy się ćwiczeniem i rozwijaniem naszych umiejętności w zakresie kinetografii (w notacji Labana-Knusta pozwalającej zapisywać ruch, w tym taniec) i choreologii (szeroko rozumianej nauki o tańcu). Pochodzimy z różnych środowisk artystycznych i naukowych, a łączy nas głębokie zainteresowanie tańcem we wszelkich jego przejawach. Naszym podstawowym źródłem finansowym jest wynagrodzenie za wykłady performatywne, które prowadzimy – zapotrzebowanie na nie jest jednak bardzo niewielkie, nie można nas postrzegać analogicznie do np. teatru repertuarowego. Nie traktujemy ani Pracowni, ani Fundacji jako źródła utrzymania, na razie zupełnie nie ma na to warunków.
Jaki procent środków w waszym budżecie pochodzi z biletów?
0%.
Jeśli borykacie się z problemami finansowymi, to jakie pojawiają się najczęściej?
Na ten moment, z założenia, nikt nie otrzymuje wynagrodzenia za działania inne niż udział w wykładzie performatywnym. Budżet fundacji sprowadza się do funduszu założycielskiego. Raczej nie mówiłabym o problemach finansowych, bo w sumie nie mamy finansów w ogóle.
Czy uważacie swoją sytuację za stabilną? Jeśli nie, to jak sobie wyobrażacie stabilność finansową waszego teatru?
Sytuacja jest rozwojowa. Pracownia z roku na rok ma większą rozpoznawalność, nasza działalnością interesują się coraz to nowe osoby. Dalekosiężny cel to własna siedziba i prowadzenie stałych kursów kinetografii oraz prezentacja regularnych wykładów performatywnych.
Jak warunki finansowe wpływają na misję teatru i realizację założeń programowych?
Nie wpływają. Od początku wiedzieliśmy, że od grupy hobbystycznej do stabilnego ośrodka badawczego droga jest długa.
Jaka jest wasza przestrzeń? Czy macie ją z wyboru czy konieczności?
Działanie, na które potrzebujemy przestrzeni, to nasze wewnętrzne spotkania; można również rozumieć je jako próby, chociaż nie prezentujemy spektakli. Ponieważ zajmujemy się ruchem, potrzebujemy nieumeblowanej przestrzeni – inaczej niż w tradycyjnie rozumianej nauce, do zajmowania się którą wystarczy zwykle biurko i regał z książkami. Korzystamy wyłącznie z bezpłatnych sal, jest to konieczność. W razie braku wolnej sali w grafiku spotykamy się w mieszkaniach, ale w pełnym składzie ćwiczenie jest wtedy niemożliwe.
Czy wasza sytuacja lokalowa wynika z idei waszego teatru? Jak przestrzeń wpływa na realizację waszych założeń programowych, na politykę teatru?
Nasza sytuacja lokalowa wynika z tego, że nie mamy pieniędzy na regularny wynajem sali do ćwiczeń czy tym bardziej na stałą siedzibę. Jak wpływa – nie rozwijamy się w takim tempie, jak moglibyśmy, pracujemy wolniej i mniej efektywnie.
Jakiej przestrzeni potrzebujecie?
Nieumeblowanej sali, pozwalające na swobodny ruch dla 5-6 osób.

TEATR FIGUR
Dagmara Żabska
Jakie są wasze podstawowe źródła utrzymania?
Naszym podstawowym źródłem utrzymania są granty.
Jaki procent środków w waszym budżecie pochodzi z biletów?
Nikły.
Jeśli borykacie się z problemami finansowymi, to jakie pojawiają się najczęściej?
Przede wszystkim brak stabilności ekonomicznej – działania prowadzimy od lutego/marca (wtedy są wyniki grantów) do grudnia. Potem znowu czekamy na wyniki. Nie mamy wystarczających środków na utrzymanie pracowników biurowych. Ze względów finansowych ograniczony jest również nasz rozwój artystyczny. Jesteśmy teatrem formy, specjalizujemy się w teatrze cieni. Brak środków utrudnia lub całkiem uniemożliwia poszukiwanie nowych rozwiązań – nie stać nas na prototypy lalek, ekranów, zakup sprzętu, który nie byłby przeznaczony bezpośrednio do nowej produkcji, a „jedynie” do rozwijania umiejętności, szukania nowych środków artystycznych. Czasem musimy działać niemalże chałturniczo – szybko i tanio.
Czy uważacie swoją sytuację za stabilną? Jeśli nie, to jak sobie wyobrażacie stabilność finansową waszego teatru?
Dofinansowanie na poziomie 15 tysięcy miesięcznie skutecznie zmieniłoby wszystko.
Jak warunki finansowe wpływają na misję teatru i realizację założeń programowych?
Co roku mamy co najmniej trzy możliwe scenariusze działań – realizujemy te, na które dostaniemy dofinansowanie. Misja się nie zmienia, raczej wizja. Dzisiaj nasza sytuacja jest całkiem dobra, to jest już trzeci sezon, w którym mamy płynność finansową. Rok, dwa lata temu dostaliśmy granty, ale to się za chwilę może skończyć i trudno powiedzieć, jak wtedy będzie. Taka sytuacja wymusza na nas „skokowość”, robimy to, na co dostajemy pieniądze. Nie ma to wiele wspólnego z długoterminową polityką programową. Najtrudniejsza jest sytuacja biura. Dwie osoby pracują na stałe w teatrze – ja i Marta (szefowa finansowa/administracyjna/główna producentka). Trzy lata temu zwolniłyśmy wszystkich z biura, bo nie było pieniędzy. Po roku zaczęliśmy dostawać granty, bardzo dużo projektów zostało przyjętych, a my nie miałyśmy ludzi, którzy mogliby je koordynować. Po trzech latach Teatr Fugur dorobił się zespołu. Nie wiem jednak, czy w styczniu będę miała dla nich pracę, środki na pensje – jeśli nie, to pójdą gdzieś indziej. Chcąc utrzymać kilkunastosobowy zespół, musimy realizować 3-4 projekty rocznie. Trudno to robić w dwie osoby, które również zaangażowane są w produkcje (granie, reżyserowanie, produkowanie, obsługę techniczną). Jesteśmy w momencie krytycznym. Naszym celem jest utrzymanie poziomu produkcji, oferty, standardów działania. Do tego musimy zatrudniać ludzi, a na to nie mamy pieniędzy.
Jaka jest wasza przestrzeń? Czy macie ją z wyboru czy konieczności?
Nie mamy własnej przestrzeni. Wynajmujemy je pod konkretne produkcje i występy. To smutna konieczność. Podejmujemy również stałą współpracę z instytucjami, które operują odpowiednią przestrzenią do grania, np. FIGURKI, czyli nasza scena dla najmłodszych, rezyduje w Dworku Białoprądnickim.
Czy wasza sytuacja lokalowa wynika z idei waszego teatru? Jak przestrzeń wpływa na realizację waszych założeń programowych, na politykę teatru?
Sytuacja lokalowa nie wynika z ideologii, a sytuacji ekonomicznej. Znacznie utrudnia nam to realizację założeń programowych.
Jakiej przestrzeni potrzebujecie?
Nie chcemy mieć swojej sceny, ponieważ utrzymywanie jej oznaczałoby daleko idące kompromisy. Pożądanym i dobrym rozwiązaniem byłyby długofalowe działania partnerskie polegające na współpracy: „my dajemy spektakle, a wy miejsce”. Natomiast bardzo chcielibyśmy mieć biuro, magazyn i salę prób.

STOWARZYSZENIE SZTUKA NOWA
Piotr Piotrowicz
Jakie są wasze podstawowe źródła utrzymania?
Jeśli chodzi o źródła utrzymania poszczególnych członków stowarzyszenia, to są one zróżnicowane. Część kierownictwa utrzymuje się z pracy etatowej poza stowarzyszeniem (wpływy z działań stowarzyszenia stanowią w tym przypadku dodatkowy dochód). Członkowie w większości są studentami utrzymywanymi przez rodziny lub pobierającymi stypendia socjalne i naukowe.
Zaś stowarzyszenie jako takie utrzymuje się z realizacji projektów finansowanych m.in. przez granty z Biura Kultury i Biura Edukacji miasta stołecznego Warszawy, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i programów realizowanych przez Unię Europejską oraz prowadzenia odpłatnych rocznych warsztatów teatru fizycznego. Część dochodów pochodzi również z wpływów za uczestnictwo w festiwalach teatru alternatywnego (np. Festiwal Czarna Offca).
Jaki procent środków w waszym budżecie pochodzi z biletów?
Właściwie żaden.
Jeśli borykacie się z problemami finansowymi, to jakie pojawiają się najczęściej?
Niedostateczna ilość środków na produkcję i eksploatację spektakli.
Czy uważacie swoją sytuację za stabilną? Jeśli nie, to jak sobie wyobrażacie stabilność finansową waszego teatru?
Sytuacja finansowa stowarzyszenia zależy od tego, czy uda się pozyskać fundusze na działania z różnorodnych projektów grantowych Warszawy i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a także od zainteresowania naborem do rocznego kursu teatru fizycznego. Sytuacja byłaby stabilniejsza, gdyby stowarzyszenie otrzymało jakiś długoterminowy grant na realizację np. trzyletniego projektu.
Jak warunki finansowe wpływają na misję teatru i realizację założeń programowych?
Niedobór środków powoduje, że trzeba skupić się w pierwszej kolejności na „działaniach zarobkowych”, przedkładając je nad chociażby produkcję artystyczną.
Jaka jest wasza przestrzeń? Czy macie ją z wyboru czy konieczności?
W 2015 roku Sztuka Nowa wraz ze Stowarzyszeniem Pedagogów Teatru wynajęło od miasta Warszawa lokal o powierzchni 150 m2. Rozwiązanie współdzielenia przestrzeni zostało podyktowane przede wszystkim względami finansowymi. Stowarzyszenia podzieliły między siebie koszty remontu i utrzymania Lub/Labu. Przestrzeń składa się z sali treningowo-pokazowej, niewielkiego biura i magazynku.
Czy wasza sytuacja lokalowa wynika z idei waszego teatru? Jak przestrzeń wpływa na realizację waszych założeń programowych, na politykę teatru?
Nasza sytuacja lokalowa wiąże się z potrzebą posiadania stałego, dostępnego w dowolnej chwili miejsca na pracę koncepcyjną, biurową i próby.
Jakiej przestrzeni potrzebujecie?
Nasza przestrzeń idealna powinna być większa – tak by można było organizować w niej pokazy spektakli i performansów z udziałem publiczności większej niż 30 osób.

TEATR MOMO
Marek Kołbuk
Jakie są wasze podstawowe źródła utrzymania?
Momo od początku swojej działalności (czyli od 2003 roku) nie posiada żadnej osobowości prawnej. Całą swoją działalność opieram na działaniach jako osoba prywatna. Początkowo (mniej więcej do 2011 r.) teatr był tworzony głównie przez trzy osoby. W ostatnich latach spektakle są albo solowym przedstawieniem, albo do konkretnych działań artystycznych, częstokroć jednorazowych, zapraszam do współpracy wybrane osoby. Dlatego całość finansowania oraz spraw nazwijmy to produkcyjnych załatwiam osobiście. Realizację spektakli (kostiumy, rekwizyty, koszty transportu itd.) pokrywam z własnych, prywatnych finansów.
Próba utrzymania się z działalności artystycznej niestety nie była możliwa. Nie chciałem też całkowicie skupiać się na tworzeniu tylko bajek dla dzieci czy też pseudoartystycznych działaniach (precyzyjnie zwanych eventami lub też kolokwialnie „jobami”). Dlatego też zostawiłem sobie możliwość swobodnego tworzenia spektakli, podejmując stałe zatrudnienie. Kwestia utrzymania rodziny, potrzeba stabilizacji finansowej każdego z członków Momo była też przyczyną zmian w 2011 roku, zarówno w składzie teatru, jak i dalszym kształcie działalności. Stylistyka, forma, rodzaj przedstawień nie uległy zmianie. Zmienił się tylko sposób i częstotliwość realizacji spektakli.
Jaki procent środków w waszym budżecie pochodzi z biletów?
Okazjonalnie (chyba raz na rok) prezentuję swoje spektakle za wpływy z biletów.
Jeśli borykacie się z problemami finansowymi, to jakie pojawiają się najczęściej?
,
Często realizuję spektakle pod konkretną przestrzeń lub też na wybrany temat. Osoba, instytucja – nazwijmy ją mecenasem – określa budżet, stawkę, w ramach której muszę wszystko zrealizować. Stawka od mecenasa pozwala albo „wyjść na zero” lub „tylko trochę” mogę potraktować jako honorarium.
Czy uważacie swoją sytuację za stabilną? Jeśli nie, to jak sobie wyobrażacie stabilność finansową waszego teatru?
Sytuacja finansowa, pozwalająca na utrzymanie rodziny oraz na realizację spektakli, nie była stabilna, dlatego też trzeba było kilka lat temu podjąć zmiany.
Jak warunki finansowe wpływają na misję teatru i realizację założeń programowych?
W sytuacji opisanej już powyżej – brak stabilności, potrzeba podjęcia pracy na etacie. Paradoksalnie jednak tu zawiera się pozytywny aspekt działalności Momo. Mogę realizować spektakle w czasie, formie, kształcie dla mnie odpowiadających. Podjęcie jakiegoś zlecenia, działania od „mecenasa” nie jest podyktowane potrzebą utrzymania się finansowego, tylko moimi artystycznymi założeniami. Oczywiście komfortem byłoby, gdyby moje działania artystyczne pozwalały mi na normalne życie, ale niestety tak nie jest. Nie tracę jednak czasu na narzekanie, tylko poświęcam go na działanie.
Jaka jest wasza przestrzeń? Czy macie ją z wyboru czy konieczności?
Teatr Momonie ma swojej przestrzeni jako sceny / budynku. Przez pierwsze lata działalności korzystałem z uprzejmości DK Batory w Chorzowie, gdzie prowadziłem próby, realizowałem premiery, miałem swój magazyn. Od kilku lat z racji konieczności jako magazyn służą mi przestrzenie w prywatnym domu.
Czy wasza sytuacja lokalowa wynika z idei waszego teatru? Jak przestrzeń wpływa na realizację waszych założeń programowych, na politykę teatru?
Sytuacja lokalowa Momo wynika z… życia. Nie jest to związane ani z ideologią, ani z założeniami programowymi. Przedstawienia gram często na zaprzyjaźnionych scenach teatrów lub ośrodków kultury. Często spektakle robię pod konkretną przestrzeń, zaproponowaną przez mecenasa (zleceniodawcę). Paradoksalnie brak stałej przestrzeni nie wpływa na moją działalność.
Jakiej przestrzeni potrzebujecie?
Odpowiedniej dla widzów, technicznie i scenicznie sprawnej, magazynowo pojemnej, sanitarno czystej, finansowo – samofinansującej się!

TEATR PRZEDMIEŚCIE
Maciej Szukała
Jakie są wasze podstawowe źródła utrzymania?
Źródła utrzymania teatru to honoraria za występy gościnne, wpływy za bilety, sponsorzy, honoraria za prowadzenie warsztatów, nagrody na festiwalach teatralnych (konkursowych) oraz dotacje z urzędu miasta i urzędu marszałkowskiego (na realizację konkretnych wydarzeń, festiwali, spotkań, nie na stałą działalność niestety).
Jaki procent środków w waszym budżecie pochodzi z biletów?
Bilety to 15-20 % całości wpływów.
Jeśli borykacie się z problemami finansowymi, to jakie pojawiają się najczęściej?
Raczej nie mamy problemów finansowych, po prostu racjonalnie gospodarujemy tym, co mamy. Zaangażowanie każdego członka zespołu ogranicza wydatki, sami przygotowujemy scenografię, szyjemy kostiumy, robimy plakaty, przygotowujemy muzykę i obsługujemy technicznie cały spektakl. To bardzo zmniejsza koszty.
Czy uważacie swoją sytuację za stabilną? Jeśli nie, to jak sobie wyobrażacie stabilność finansową waszego teatru?
Sytuacja finansowa teatru jest stabilna. Oczywiście wszystko sobie wypracowujemy sami. Nie mamy stałej dotacji, choć bardzo by nam się przydała, bo mielibyśmy pieniądze na promocję, wynagrodzenia osobowe i lepszy sprzęt techniczny. Nie możemy sobie pozwolić na reklamę komercyjną, więc np. plakaty wieszamy sami w witrynach sklepowych i w zaprzyjaźnionych miejscach (a nie na płatnych słupach w centrum miasta). Oczywiście potrzeby są zawsze większe i chciałoby się trafić z naszą ofertą do jak największego grona widzów.
Jak warunki finansowe wpływają na misję teatru i realizację założeń programowych?
Realizujemy nasz plan roczny w każdym sezonie artystycznym. Wcześniej była to jedna premiera na sezon, od trzech lat są to dwie premiery na sezon. W repertuarze mamy obecnie siedem spektakli. Działań jest coraz więcej i więcej potrzeb, szczególnie przy dużych produkcjach i organizowanych festiwalach, a osób do pracy tyle samo. Nie uzależniamy naszej działalności od pieniędzy. Tworzymy teatr, kiedy są pieniądze i kiedy jest ich mało. Co ważne i co nas cieszy, Teatr Przedmieście stał się miejscem żywych spotkań osób opiniotwórczych, tutaj ludzie dyskutują i wymieniają się spostrzeżeniami o kulturze i sztuce w ogóle. Najważniejsze, co osiągnęliśmy, to rozpoznawalność w mieście, regionie i stała publiczność, która chętnie przychodzi na każdy spektakl.

TEATR BEZ SCENY
Andrzej Dopierała
Jaka jest wasza przestrzeń? Czy macie ją z wyboru czy konieczności?
Jest piękna. Magiczna. Wyposażona w niezwykłą niepowtarzalną energię Miejsca. Zadbali o tę energię budowniczowie jednego z pierwszych w Katowicach, jeszcze niemieckiego Grand Kinematograf – prawie sto dwadzieścia lat temu. My tę energię odzyskujemy i dokładamy swoją. Każdy, kto tam przypadkiem trafi, czuje się jak u siebie w domu i zapomina o upływie czasu. To wszystko jest możliwe w dawnym sklepie z butami w centrum Katowic przy 3 Maja 11.
Wybór tej, a nie innej przestrzeni wynika z konieczności i wyboru z konieczności (jakkolwiek to enigmatycznie brzmi). Podpisałem umowę najmu lokalu przy świetle zapalniczki i telefonu, bo w zdewastowanym miejscu nie było nawet energii elektrycznej.
Czy wasza sytuacja lokalowa wynika z idei waszego teatru? Jak przestrzeń wpływa na realizację waszych założeń programowych, na politykę teatru?
Nasza obecna sytuacja lokalowa idealnie wpisuje się w założenia programowe Teatru Bez Sceny. Uwypukla to, co najważniejsze dla jego twórców, tzn. sztukę aktorską i tekst dramatyczny. Przestrzeń Siedziby pozwala realizować te zamierzenia artystyczne, które były trudniej osiągalne w sytuacji występów w przestrzeniach gościnnych. Nie lubimy słowa polityka. Wolimy myśleć o „realizacji zamierzeń artystycznych”. Przestrzeń je determinuje.
Jakiej przestrzeni potrzebujecie?
Właśnie takiej, jaką mamy. Choć… Mogłaby być tańsza. Dobrze zrobiłaby również specjalna pompka – powiększająca czasem widownię, a czasem scenę. Nad tym zagadnieniem pracują zaprzyjaźnieni z Teatrem czarodzieje, bo architekci nie mogą zrobić nic więcej.

TEATR 74
Karina Shorets
Jakie są wasze podstawowe źródła utrzymania?
Głównym źródłem utrzymania są składki członków zespołu, które przeznaczamy na realizację projektów (kostiumy, scenografia itd.).
Jaki procent środków w waszym budżecie pochodzi z biletów?
Nie prowadzimy sprzedaży biletów, ponieważ jesteśmy Stowarzyszeniem nieprowadzącym działalności gospodarczej. Zachęcamy jednak gości do wsparcia naszej twórczości.
Jeśli borykacie się z problemami finansowymi, to jakie pojawiają się najczęściej?
Najczęściej brakuje nam środków na rozbudowaną scenografię, dlatego też musimy szukać tańszych rozwiązań. Podobną sytuację mamy z kostiumami.
Czy uważacie swoją sytuację za stabilną? Jeśli nie, to jak sobie wyobrażacie stabilność finansową waszego teatru?
Sytuacja finansowa na pewno nie jest stabilna. Brakuje nam środków finansowych, co powoduje niespełnienie pełnej wizji artystycznej spektakli (scenografia, rekwizyty, kostiumy). Cały czas potrzebujemy wsparcia finansowego.
Jak warunki finansowe wpływają na misję teatru i realizację założeń programowych?
Wprowadzenie stałej pensji dla członków zespołu umożliwiłoby bardziej produktywny i intensywniejszy proces twórczy. Aktorzy muszą się utrzymywać i zarabiać na teatr, więc każdy z członków zespołu ma stałą pracę, która uniemożliwia regularne próby i blokuje częstotliwość grania spektakli.
Jaka jest wasza przestrzeń? Czy macie ją z wyboru czy konieczności?
Początkowo siedzibą Teatru74 była sala teatralna na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, która spełniała nasze podstawowe potrzeby. Wraz z rozwojem działalności zaczęliśmy szukać nowych przestrzeni. Obecnie nasze artystyczne działania skupiają się w Klubie pod Jaszczurami (była scena Teatru38) i Warsztacie na Zabłociu.
Czy wasza sytuacja lokalowa wynika z idei waszego teatru? Jak przestrzeń wpływa na realizację waszych założeń programowych, na politykę teatru?
Eksploatowane przez nas przestrzenie bardzo się różnią – narzuca to pewną konwencję spektakli.
Jakiej przestrzeni potrzebujecie?
Wraz z rozwojem Teatru rosną nasze zapotrzebowania odnośnie przestrzeni teatralnej. Cały czas jesteśmy otwarci na nowe miejsca i ciągle szukamy swojej własnej przestrzeni, w której będziemy czuć się całkowicie niezależni. Teraz bardziej dbamy o dopasowanie idei teatru do miejsca, w którym gramy. Warsztat na Zabłociu wpisuje się w nasze założenia (jest miejscem niezależnym, eksperymentalnym, niemainstreamowym), ale cały czas jesteśmy na etapie dalszych poszukiwań. Nasza przestrzeń powinna być miejscem otwartym, dawać nam pole manewru i możliwości prowadzenia dalszych eksperymentów teatralnych. Przestrzeń, w której będziemy mieć pełną swobodę w planowaniu i tworzeniu działań artystycznych.

SZTUKA NA WYNOS
Anna Graczyk
Jakie są wasze podstawowe źródła utrzymania?
Środki prywatne. Jednak przestrzeni stacjonarnych działań Sztuki Na Wynos – Sceny Pokój – nie można rozpatrywać oddzielnie z finansowego punktu widzenia. Nasza działalność gospodarcza aktualnie chodzi na czterech kończynach: 1) Scena Pokój – teatr repertuarowy w Krakowie; 2) wyjazdy – wszystkie spektakle przez nas produkowane mają swoje warianty wyjazdowe; 3) teatralna działalność edukacyjna; 4) marka SZiN, inne szkolenia interpersonalne (szkolenia komunikacyjne dla biznesu, w dużym skrócie). Mamy kilka zaprzyjaźnionych marek / instytucji, które wspierają nas barterem, nie wykluczamy sponsorów czy kampanii crowdfoundingowych. Lubimy fakt, że w SNW jest pieniądz, który naprawdę chce tu być. Nasi widzowie mogą być pewni, że pieniądze pozostawione u nas (bilety, gadżety, pamiątki, kawiarenka etc) zostaną spożytkowane na dalszą działalność SNW.
Jaki procent środków w waszym budżecie pochodzi z biletów?
Niewielki. Na pewno jest to procentowa wartość jednocyfrowa.
Jeśli borykacie się z problemami finansowymi, to jakie pojawiają się najczęściej?
Pieniądze na nowe produkcje – skomasowana potrzeba wydatków.
Czy uważacie swoją sytuację za stabilną? Jeśli nie, to jak sobie wyobrażacie stabilność finansową waszego teatru?
Zmierzamy do stabilności. Więcej spokoju i porządku w zarządzaniu oraz pełne wykorzystanie finansowego potencjału naszych działań.
Jak warunki finansowe wpływają na misję teatru i realizację założeń programowych?
Nie mamy misji, nie robimy założeń programowych. Staramy się być po prostu, tak długo jak nam się chce wędrować na zielonych nogach sztuki w świat. I w tej wędrówce napotykamy takich, którzy chcą dreptać z nami.
Jaka jest wasza przestrzeń? Czy macie ją z wyboru czy konieczności?
Naszą przestrzenią są aktualnie dwa lokale na jednym (drugim) piętrze krakowskiej kamienicy przy ul. Starowiślnej 55/6. To łącznie około 200 m2 powierzchni. Zaczynaliśmy od jednego lokalu (ok. 80 m2) – w nim mieściła się Scena Pokój, Kuchniokawiarnia, Garderoba/Nastawnia/Magazyn, łazienka oraz toaleta + balkon. W nowej przestrzeni mamy rozbudowaną część kawiarnianą, Scenę (na razie żartem) kameralną, dużą przestrzeń biurową i gabinet szefostwa. Pomiędzy przestrzeniami mamy komunikację balkonem.
Pierwotnie Sztuka Na Wynos miała funkcjonować tylko na wyjazdach, a lokal został przez nas wynajęty w celach prób oraz edukacyjno-warsztatowych. Ale to miejsce nas wybrało i tak przy Starowiślnej zamieszkała Scena Pokój.
Czy wasza sytuacja lokalowa wynika z idei waszego teatru? Jak przestrzeń wpływa na realizację waszych założeń programowych, na politykę teatru?
Nie. Wynika z losu / przypadku albo przeznaczenia (jeśli ktoś w nie wierzy). A jak obecnie dostępna przestrzeń wpływa na realizację naszych założeń programowych i celów artystycznych? Dzięki niej kontakt między nami a Widzami (których nazywamy Gośćmi) w Sztuce Na Wynos” – Scenie Pokój jest rzeczywisty, do wymiany, do spotkania dochodzi naprawdę (tu duża zasługa kuchniokawiarni). Ta przestrzeń sprawiła, że dużo więcej myślimy o tym, czym w ogóle jest i może być spotkanie teatralne, zmusza do kontaktu, zwiększa poczucie odpowiedzialności obu stron za teatralny wieczór, nie daje szansy na skrycie się, na uniknięcie kontaktu tudzież konfrontacji.
Jakiej przestrzeni potrzebujecie?
Dobrze nam tu, gdzie jesteśmy.

TEATR ZAMIAST
Konrad Kokosiński
Jaka jest wasza przestrzeń? Czy macie ją z wyboru czy konieczności?
Teatr Zamiast mieści się w kompleksie pofabrycznym Wi-Ma – Zakłady Przemysłów Twórczych przy ul. Piłsudskiego 135 w Łodzi. Kiedy na początku szukaliśmy odpowiedniego miejsca do założenia naszej działalności, byliśmy w wielu miejscach i nic nie robiło na nas dużego wrażenia. W końcu trafiliśmy na pana Stanisława Zarębę i Wi-Mę. Weszliśmy do 200-metrowej przestrzeni na piętrze fabryki i wiedzieliśmy, że to tutaj. Była to kwestia świadomego wyboru.
Czy wasza sytuacja lokalowa wynika z idei waszego teatru? Jak przestrzeń wpływa na realizację waszych założeń programowych, na politykę teatru?
Przestrzeń to jedno, a ideologia to zupełnie co innego. Myślę, że teatr można robić wszędzie. Problem pojawia się, kiedy okazuje się, że teatr nie ma nic do powiedzenia.
Kiedy zaczynamy myśleć nad kolejnymi projektami, wiemy, jakie lokal daje nam możliwości i nie pozwalamy sobie na wybieganie wyobraźnią poza możliwe ramy. Wiadomą rzeczą jest, że w naszej przestrzeni zrobienie spektaklu z dwudziestoosobową obsadą byłoby zadaniem karkołomnym, ale nie niemożliwym.
Jakiej przestrzeni potrzebujecie?
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Marzy nam się w przyszłości przestrzeń, w której widz i aktor będzie czuł się jak w domu. Miejsce, do którego będziemy mogli zaprosić 300 osób czy grać równocześnie więcej niż jedno przedstawienie. Miejsce z bufetem, gdzie będziemy mogli spotkać się z widzami przy kawie po spektaklach i dyskutować.
W tym momencie Teatr Zamiast działa w fabryce, i to w fabryce pełnej ludzi kreatywnych, w miejscu, gdzie kulturę widać i czuć w każdym calu. Jest to miejsce bardzo ważne na kulturalnej mapie Łodzi.

TEATR SNÓW
Zdzisław Górski
Jaka jest wasza przestrzeń? Czy macie ją z wyboru czy konieczności?
„Nasza przestrzeń” to ulica, rynek, miejski plac lub inny plener. Przestrzeń codziennej pracy (maj – wrzesień) to sala 8 x 12 m na Kaszubach z „wybiegiem” – łączką, na której próbujemy. Zimą prowadzimy swoje prace w wynajmowanej przez naszą fundację salce w Gdańsku, w dzielnicy Letnica (mamy również możliwość próbowania przez budynkiem). Tutaj działa także Szkoła Teatru Ulicznego.
Czy wasza sytuacja lokalowa wynika z idei waszego teatru? Jak przestrzeń wpływa na realizację waszych założeń programowych, na politykę teatru?
Konieczność i wybór łączą się ściśle w obu przypadkach. Na Kaszubach prowadzę działalność gospodarczą i w pełni dysponuję miejscem pracy teatru. Jedyny problem to dojazdy zespołu. Spotykamy się głównie w weekendy i wtedy próbujemy tu bardzo intensywnie.
W Gdańsku salka jest wystarczająca i co ważne, w zasięgu możliwości finansowych fundacji. Nie są to przestrzenie marzeń, ale pozwalają kontynuować naszą pracę – przygotowywanie spektakli i prowadzenie warsztatów.
Jakiej przestrzeni potrzebujecie?
Ideałem byłaby duża, wysoka sala w Gdańsku, z dobrą lokalizacją, odpowiednio wyposażona (światła, podesty), z przylegającym podwórkiem lub placem. Dysponowaliśmy taka salą przez pierwszych 12 lat naszej działalności.

TEATR NOOR
Karolina Okurowska
Jaka jest wasza przestrzeń? Czy macie ją z wyboru czy konieczności?
Pracujemy w Salezjańskim Liceum we Wrocławiu. Szkoła w tym roku przeniosła się do nowego budynku. W starym była sala teatralna, a tutaj trzeba sobie radzić bez takiego pomieszczenia. Mamy salę do ćwiczeń – to taka szkolna klasa, tyle że bez krzeseł. Problem polega na tym, że nie jest wyciemniana i nie ma świateł teatralnych, więc czasem trudno tu robić próby. Poza tym mamy wspaniałą piwnicę – bunkier. Nasz ostatni spektakl graliśmy właśnie tam – to bardzo specyficzna, ale i ciekawa przestrzeń. Niestety i stety jest bardzo sugestywna, można w niej grać tylko jeden typ spektakli – akcja zawsze będzie się odbywała w zniszczonym budynku, piwnicy, schronie. W przyszłości wykorzystamy też pewnie inne przestrzenie – może szkolny korytarz, może klasę, może podwórko…
Czy wasza sytuacja lokalowa wynika z idei waszego teatru? Jak przestrzeń wpływa na realizację waszych założeń programowych, na politykę teatru?
Nie, to raczej ideologię dopasowujemy do sytuacji lokalowej.
Jakiej przestrzeni potrzebujecie?
Wspaniale byłoby mieć w pełni wyciemnianą, wyremontowaną salę, z podstawowymi światłami i kilkoma czarnymi parawanami.