nietak!t – kwartalnik teatralny

Chcemy, żeby zetknięcie z tańcem stało się naturalne

Rozmowa z Sonią Nieśpiałowską-Owczarek

Marianna Jasionowska: Jesteśmy jeszcze w emocjach po II Kongresie Tańca, gdzie przygotowała pani panel Korzyści z tańca w życiu społecznym. Jaka jest kondycja kultury tanecznej w naszym kraju z perspektywy pani działań jako kuratora wystaw, programatora festiwali, wydawcy?

Sonia Nieśpiałowska-Owczarek: To bardzo szeroki temat. Przygotowywałam ten panel na zaproszenie Instytutu Muzyki i Tańca razem z prof. Ewą Wycichowską i Emilią Cholewicką, które mają zupełnie inne doświadczenie zawodowe niż ja. Miałam kilka tematów, które są dla mnie bardzo istotne, ale też takie, które chciałam włączyć, reprezentując Forum Tańca. Były to przede wszystkim: poziom osobistego doświadczania i eksplorowania różnych form tańca, ale też wiedzy naturalnie zawartej w tańcu, otwieranej i uświadamianej poprzez techniki somatyczne. Drugi temat to budowanie i edukacja publiczności, także przez obecność tańca w mediach. Kolejną kwestią było programowanie tańca przez instytucje. Te dwa ostatnie tematy się wiążą. Podczas panelu najbardziej wybrzmiały zagadnienia dotyczące tych konkretnych, namacalnych korzyści: dla zdrowia, dla ciała, w pracy terapeutycznej. Cieszę się, że udało się porozmawiać także o tym, jak sprawić, by ramy instytucjonalne były przyjazne dla artystów i artystek, o miejscu tańca w pracach badawczych i w polityce kulturalnej państwa. Nie było czasu na poruszenie wszystkiego…

Teraz mamy okazję usłyszeć pani pogłębioną opinię.

Nie udało się do tego panelu wprowadzić wątku inkluzywności tańca ani tematyki choreografii społecznej. Jak otwierać taniec na różne grupy, tworzyć warunki pracy dla artystów o alternatywnej motoryce, sensoryce, potrzebach, tworzyć projekty włączające. Jak odpowiedzieć na pytanie, co zrobić, żeby taniec nie wykluczał? Co zrobić, by szerokie spojrzenie na mobilność ludzkiego ciała było obecne w kulturze? Jak sprawić, by taniec nie był postrzegany przez społeczeństwo wyłącznie jako ekskluzywna, sceniczna forma sztuki, którą odbieramy pasywnie, ale by było wiadomo, że możemy go aktywnie doświadczać i że w tańcu mogą się spotkać różne doświadczenia i mobilności naszych ciał? Ten temat pojawił się na szczęście mocniej w panelu o zawodzie tancerza. Mówiliśmy o tym, by ten zawód rozumieć bardzo szeroko, nie stosując wykluczających kryteriów wieku ani sprawności.

Czy ma pani opinię, co zrobić, by te wartości były bardziej widoczne na polu kultury?


Taniec powinien być programowany na równi z innymi dziedzinami sztuki przez instytucje. Różne wydarzenia związane z tańcem mogą się pojawiać w różnych formatach, różnych programach; to jest kwestia decyzji dyrekcji, ale też polityki kulturalnej, która w statuty instytucji wprowadzi taniec i powoła nowe podmioty. Pytała pani o wystawy perfomatywne, których wciąż jest w Polsce mało, i o doświadczenia widzów wystawy czy festiwalu. Wystawa Przyjdźcie, pokażemy Wam, co robimy. O improwizacji tańca, którą kuratorowałam z Katarzyną Słobodą w Muzeum Sztuki w Łodzi, była przykładem tego, jak muzeum otwiera się na inne doświadczenia widzów. Na tę czteromiesięczną wystawę składała się mobilna architektura do doświadczania ruchu, zapętlone projekcje filmowe i blisko 50 wydarzeń performatywnych. Doświadczenie było tak pomyślane, by widz mógł bezpiecznie się poruszać w niezbyt typowy dla siebie sposób, oglądać filmy, również do tej samej przestrzeni mógł wrócić na spektakl czy warsztat, otwarte jamy.

Innym przykładem są działania związane z kinem tańca. Zauważyliśmy z Jackiem Owczarkiem, że dopóki robiliśmy Festiwal Kino Tańca w Łodzi, który był specjalistycznym, branżowym festiwalem, przyjeżdżali tancerze, operatorzy, były warsztaty i to było świetne. Ale to, co naprawdę dało nam satysfakcję z poszerzania widowni, to wejście z filmami tańca do DKF-ów i w program Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Era Nowe Horyzonty. Wydaje mi się, że takie działanie jest skuteczniejsze, jeśli chodzi o budowanie publiczności dla tańca.

Moje myślenie o budowaniu publiczności zaczęło się jeszcze w Warszawie, skąd pochodzę. Obserwowałam, jak publiczność rośnie, rozwija się razem z miejscami, które pokazują konkretny program. Mam tu na myśli program Pawła Konica w Teatrze Małym czy CSW – Zamek Ujazdowski z dziedzictwem Akademii Ruchu i gośćmi zapraszanymi przez Janusza Marka, Teatr Wytwórnia, którego stałym rezydentem był
Teatr Bretoncaffe; warto też powiedzieć o Kino Teatrze Tęcza. To były miejsca, w których taniec był obecny, co sprawiało, że publiczność rosła.
Długo byliśmy NGO-sem (Fundacja Kino Tańca) i pozyskiwaliśmy różnego rodzaju granty, później pracowałam w Muzeum Sztuki w Łodzi. Narastało we mnie przekonanie, że muszą powstać stałe miejsca i sceny związane z tańcem współczesnym. Stąd dążenie do powstania centrów tańca, które teraz zaczęły funkcjonować pod szerokim szyldem Przestrzeni Sztuki.

Stałość i daleka perspektywa są najważniejszym elementem jakichkolwiek działań. W ramach stałego, całorocznego programu takiej instytucji można wprowadzać elementy pozwalające na szerokie doświadczanie tańca, czy to są spektakle, czy warsztaty, pokazy i dłuższe rezydencje, czy zajęcia dla osób, które nie tańczą profesjonalnie, dla różnych grup wiekowych, wychodzące naprzeciw różnym potrzebom. Dlatego też odeszłam od formy festiwalowej w 2012 roku – z bólem zakończyłam współpracę z niezwykle ważnym Festiwalem Improwizacji Tańca Sic!. Uznałam, że formuła festiwalowa jako dominująca forma prezentowania tańca, opierająca się na jednorocznych grantach, nie buduje publiczności, nie daje szansy na regularną pracę na sali, na budowanie relacji, na większą obecność tańca w kulturze. Dlatego skupiłam wszystkie siły na walce o stałe granty, o wypracowanie nowych modeli instytucji.

Czyli uważa pani, że parasol instytucji jest korzystnym rozwiązaniem na promowanie tańca?

Tak. Instytucje wyspecjalizowane w dziedzinie tańca współczesnego są bardzo potrzebne, a jeszcze nie mamy ich za wiele w Polsce. Musimy o to zadbać. Nieporównywalna sytuacja tańca do chociażby teatru polega na tym, że istnieje ogromna liczba teatrów miejskich czy pod patronatem urzędów marszałkowskich, scen narodowych czy mocnych, dużych NGO-sów prowadzących działalność teatralną, a w tańcu ich liczba jest znacznie mniejsza. Mamy w tańcu współczesnym zaledwie kilka etatowych zespołów, w tym jeden, który właśnie odbudowuje zespół – mówię tu o Teatrze Tańca Rozbark – mamy Polski Teatr Tańca i Kielecki Teatr Tańca; ponadto Lubelski Teatr Tańca działa w ramach Centrum Kultury w Lublinie.

Jeżeli myślimy o rozwoju tańca, to takie instytucje muszą powstawać, ale też instytucje już istniejące, które nie uwzględniały tej dziedziny, powinny znajdować w swoim programie miejsce dla tańca. Przykładów jest kilka. Mówiłam o MS w Łodzi, które zrealizowało nie tylko jedną wystawę, ale cały cykl wydarzeń związanych z tańcem. Często za taką obecnością stoi kurator, ale też odważna i otwarta dyrekcja, która słucha i widzi, że w dziedzinie choreografii i tańca powstają ważne prace. Innym przykładem jest program Poszerzanie Pola w Nowym Teatrze w Warszawie, wspólnie z Joanną Leśnierowską i Art Stations Foundation ogłaszającym konkursy na propozycje choreograficzne, które potem wchodzą do repertuaru. Kolejnym jest program performatywny rozwijany przez kilka lat za dyrekcji Małgorzaty Ludwisiak i Jarosława Lubiaka w CSW – Zamek Ujazdowski. To jest zawsze kwestia statusu tych wydarzeń w programie instytucji, poziomu zaangażowanych środków i czasu, jaki daje się kuratorom na poszukiwania.

To nie muszą być duże rzeczy. Każda instytucja, która w swój program – nie gościnnie, nie na zasadzie wynajęcia sali raz w roku, tylko na stałe – włączy taniec, sprawi, że polska choreografia będzie mogła się rozwijać. Wtedy twórcy będą mogli planować rezydencje, nowe prace, eksploatację spektakli. Dużo mówimy o tym jako Przestrzenie Sztuki. Walczymy o stałą obecność, która nie byłaby zależna od krótkotrwałego wspierania przez konkursy grantowe. Walczymy o instytucjonalność, nawet jeśli jest to tak jak w przypadku Materii, czyli w formie NGO-sa ze stałym grantem ministerialnym w programie Przestrzeni Sztuki, w sieci partnerstw lokalnych. To jest nowy typ instytucji, która może planować długofalowe programy.

Jakie znaczenie dla naszej kultury tanecznej mają wydarzenia promujące, takie jak Polska Platforma Tańca?

Tak jak inne platformy narodowe, PPT jest bardzo ważna. Nasza ma bogatą historię i odbywała się różnych miastach, organizowały ją ważne dla tańca podmioty; jeszcze nie osiągnęła pełnego potencjału. Tego typu wydarzenie musi zbudować swoją markę i prestiż. Niewątpliwie PPT skupia uwagę mediów i władz na tej dziedzinie sztuki. Realizuje przeróżne cele zewnętrzne, ale też wewnętrzne. Dzięki PPT wysyłamy sygnał w świat, jakie spektakle u nas powstają, ale też uwidaczniamy taniec jako autonomiczną dziedzinę sztuki na krajowym poziomie. Oczywiście selekcja dziesięciu czy dwunastu spektakli tworzących aktualny obraz tego, co się dzieje w Polsce, jest zawsze bardzo trudna. Jestem pewna, że PPT jest wydarzeniem, które dzięki staraniom IMiT-u oraz partnerów będzie się rozwijało i przynosiło coraz lepsze efekty.

Jako Forum Tańca staraliśmy się, by na Kongresie wybrzmiało, że PPT musi być jednym z elementów kompleksowej polityki promowania polskiego tańca za granicą i zwiększenia międzynarodowej obecności polskich choreografów. Elementem takiej polityki z pewnością jest strona impresaryjna polanddances.pl, kolejnymi powinny być wspieranie zagranicznych showcase’ów i festiwali polskiego tańca i filmów tańca oraz wpieranie obecności menadżerów i promotorów polskiego tańca za granicą. IMIT i Instytut Adama Mickiewicza już współdziałają na tym polu, ale wiele jeszcze przed nami.

To, czy spektakl będzie miał szansę wyjechać za granicę, rozstrzyga się często już na poziomie produkcji. Również o to chcemy zadbać jako Przestrzenie Sztuki. Jeśli produkcja od samego początku jest realizowana profesjonalnie, okres prób i warunki pracy są odpowiednie, powstaje dobrej jakości nagranie i materiały promocyjne, zwiększa to szanse na pokazanie spektaklu za granicą, niezależnie od tego, czy dostanie się na Platformę, która pokazuje co dwa lata około 10% spektakli powstających w Polsce. Wsparcie instytucji czy domu produkcyjnego na każdym etapie jest ważne. Znam przypadki, kiedy artyści przed wyjazdem za granicę nie mieli gdzie przeprowadzić prób! To jest cały długi cykl życia spektaklu i profesjonalne wsparcie jest potrzebne na każdym etapie.

PPT jest wydarzeniem, które może zwiększyć widoczność spektaklu, zainteresować zagranicznych obserwatorów, media. To, co jest ważne dużo wcześniej, to właśnie produkcja, ale też z drugiej strony międzynarodowe relacje, które nawiązują polscy kuratorzy, managerowie, producenci. Trzeba ich docenić i wspierać, bowiem zazwyczaj to na ich autorytecie i relacjach opiera się decyzja, czy ktoś przyjedzie oglądać Platformę, czy nie, lub czy pokaże polski spektakl za granicą, czy nie. Kolejnym elementem całej układanki jest to, że często pokaz za granicą opiera się na wymianie spektakli. Dopóki my nie będziemy w stanie pokazać zagranicznego spektaklu u nas, nie będziemy mogli wysłać spektaklu na zasadzie wymiany. Im silniejszy rynek taneczny będzie w Polsce, tym obecność zagraniczna będzie szersza. Nie można wszystkich oczekiwań dotyczących widoczności polskiego tańca za granicą skupiać tylko na PPT.

Czy pokazy takie jak Platforma nie mają przełożenia na widoczność tańca w samej Polsce?

PPT jest takim superfestiwalem, jest dobrze dotowana, są to wyselekcjonowane spektakle, natomiast nadal jest to festiwal. Oczywiście, widoczność tańca dzięki Platformie się zwiększa, ale największą bolączką jest brak regularnego, repertuarowego grania spektakli. Pytała pani o media w Polsce, o zainteresowanie dziennikarzy… Gdyby nawet te dwanaście spektakli PPT było granych repertuarowo, już w momencie premiery miałyby recenzje i były regularnie pokazywane. Warto zadać sobie pytanie, ile z tych spektakli było zagranych więcej niż kilka razy, ile znalazło stałe miejsce w programie instytucji? Niewielu zagranicznych obserwatorów rozumie, że część spektakli zostało wyprodukowanych totalnie niezależnie, za minimalne środki i jest w obiegu wyłącznie festiwalowym. Wyjazd za granicę jest ważny, ale ważne jest także myślenie o tym, by spektakle były w Polsce grane regularnie, a w tym celu musimy stworzyć cały system, któremu będzie sprzyjała też liczba recenzji i publikacji na temat tańca. To są naczynia połączone.

Jeszcze innym modelem prezentowania tańca jest Scena Tańca Studio, ważna scena dla artystów, ważna dla publiczności w Warszawie, ważna dla kuratorów. Musimy pamiętać, że na STS spektakl mógł być pokazany tylko raz. Wydaje mi się, że początkowa idea Mikołaja Mikołajczyka i Jadwigi Majewskiej była nieco szersza, że to miejsce miało być też domem dla tańca, miejscem prób i produkcji. To się udało tylko kilka razy, gdy niektórym odsłonom towarzyszyły rezydencje.

W obrębie kultury tanecznej działają różne grupy społeczne, znamiennym przykładem jest Forum Tańca. Niedawno Forum sformalizowało się w stowarzyszenie. Jakie znaczenie ma zmiana statusu dla takiej grupy?

Ogólnopolskie Forum Środowisk Sztuki Tańca zawiązało się po Kongresie Kultury w 2009 roku i było głosem środowiska, które zapragnęło dopilnować, by deklaracja powołania IMiT-u doszła do skutku. Grupa ta była aktywna przy organizacji I Kongresu Tańca. Później była takim forum wymiany myśli i działań interwencyjnych, co do dzisiaj jest ważne. W pewnym momencie poczuliśmy, że musimy się sformalizować, by zwiększyć skuteczność działania, stać się ciałem, które bierze udział w konsultacjach, w procesie legislacyjnym, wysyła swoich reprezentantów do różnych komisji.

Potrzeba lepszej organizacji zadecydowała o zmianie statusu tej grupy, byśmy mogli szybciej reagować na pewne zdarzenia, ale też planować cele długoterminowo. W 2019 roku powołaliśmy stowarzyszenie, które liczy obecnie 80 członków. Mamy ambicje być bardzo dużą organizacją. Staramy się pozyskać grant na rozwój, na razie nie mamy biura czy stałych pracowników.

Forum Tańca skupia się na współczesnych formach tańca i ma katalog spraw, którymi się zajmuje. Z jednej strony są to sprawy bytowe, związane ze stawkami, kwestiami finansowymi i zawodowymi osób związanych z tańcem, z drugiej to interwencje w sytuacjach, gdy zamykane są instytucje czy programy, dzieją się różne nieprawidłowości. Nasz głos jest ważny, staramy się wspierać nim nasze środowisko, któremu jest bardzo trudno, szczególnie w dobie pandemii. Od marca prowadziliśmy ankietę przygotowaną przez Tomasza Ciesielskiego, której wyniki były istotne dla IMiT i MKiDN. Pokazała ona, że ponad 50% naszego środowiska nie ma żadnego zabezpieczenia oprócz umów cywilnoprawnych, a te często nie są podpisywane w momencie angażowania. Prowadziliśmy akcję informacyjną w mediach społecznościowych dzięki aktywności Joanny Stasiny, przygotowaliśmy rożne poradniki na stworzonym przez Macieja Kuźmińskiego forum internetowym. Łączymy wysiłki z organizacjami reprezentującymi inne branże kultury.

Walczymy o to, żeby tańca i miejsc, które go pokazują, nie ubywało. Pilnujemy, by rosło finansowane tańca i jego celowość. Konsekwentnie apelowaliśmy na przykład o rozdzielenie programu ministra na Teatr i Taniec, co się udało już wprowadzić.

Drugim tematem, który chcę poruszyć, również w kontekście diagnozy tanecznej, będzie działalność niedawno powołanych Przestrzeni Sztuki. Jedna z Przestrzeni została właśnie otwarta w Łodzi. Zanim zapytam o szczegóły, proszę powiedzieć, jak widzi pani kondycję tańca w Polsce z perspektywy środowiska łódzkiego?

W Łodzi pojawiliśmy się z Jackiem Owczarkiem w 2008 roku, kiedy powstawał kierunek związany z tańcem na Akademii Muzycznej. Wydawało nam się, że środowisko taneczne jest na tyle silne, że będzie tutaj można budować stałą obecność tańca, a z drugiej strony widzieliśmy Łódź jako miasto, które będzie musiało prędzej czy później postawić na kulturę. Ma niezwykłą historię, świetne przestrzenie, jednak w obszarze kultury jest bardzo dużo do zrobienia. You need to know about the casinos mit 5 euro einzahlung. Wielkim potencjałem jest przepływ młodych ludzi, którzy tu studiują taniec i choreografię, obecność państwowej szkoły baletowej i tanecznych klas licealnych, prywatnych szkół.

Jacek Owczarek, Sonia Nieśpiałowska-Owczarek - Materia. Fot. Aleksandra Machnik
Jacek Owczarek, Sonia Nieśpiałowska-Owczarek – Materia. Fot. Aleksandra Machnik

Przez te wszystkie lata inicjowaliśmy różne wydarzenia, Jacek prowadził od 2009 roku Pracownię Fizyczną, poznaliśmy osoby organizujące swoje wydarzenia, festiwale. Specyfiką Łodzi jest po pierwsze duże środowisko osób tworzących taniec, po drugie wieloletnie współdziałanie artystów różnych dziedzin i środowisko akademickie, bo na samej Akademii studiuje czternaście roczników studentów, a kadra Choreografii i Technik Tańca oraz Somatyki w Tańcu i Terapii to około czterdziestka świetnych specjalistów, którzy przyjeżdżają tu z całej Polski. Dotąd w Łodzi nie było miejsca, które jednocześnie regularnie pokazywałoby taniec, dysponowało odpowiednią liczbą sal do prób i miało na to stałe środki. Są sceny i bardzo fajne przestrzenie, ale nie było stałego finansowania takiego programu, co utrudnia planowanie w zasadzie czegokolwiek, o zapraszaniu zespołów czy gości z zagranicy nie wspominając.

W takim kierunku podążało nasze myślenie: by zbudować coś trwałego, w poszanowaniu tej wielości, która tu istnieje. Zastanawialiśmy się także, jak sprawić, by pojawiające się świetne dyplomy, które znikają tuż po zagraniu, wesprzeć produkcyjnie i pokazywać regularnie. Jak zatrzymać te osoby w Łodzi? Jak sprawić, by dobrze się tu pracowało i by ludzie chcieli tu tworzyć? I jak z Łodzi wysłać w świat nowe prace? Jak włączyć się w szeroki obieg? Dla mnie osobiście jako osoby, która chce programować taniec, głównym celem było też budowanie miejsca, relacji i partnerstw, czyli takiego modelu instytucji, który jeszcze w Polsce szerzej nie funkcjonuje. Moje i Jacka cele w tym zakresie były zbieżne od wielu lat.

Pani fundacja Materia została operatorem łódzkiej Przestrzeni Sztuki. Od czego się zaczęło, jak to wygląda w chwili obecnej i jaki jest długofalowy plan działania?

Zwrot w tych naszych wieloletnich staraniach o centra tańca czy też centra choreograficzne, prowadzonych na poziomie ogólnopolskim i lokalnym, nastąpił dwa lata temu, kiedy do rozmów włączyła się jako kluczowy partner Akademia Muzyczna w Łodzi. Akademia na przestrzeni lat dostrzegła taniec dzięki kierunkowi, który się tam rozwinął, i z uwagi na posiadaną infrastrukturę chciała wesprzeć te starania. Do rozmów z IMiT-em włączyliśmy także Urząd Miasta Łodzi, z ramienia którego dołączył do nas Poleski Ośrodek Sztuki.

Inicjatorami Przestrzeni Sztuki są czterej operatorzy: w Łodzi, w Kielcach, w Lublinie i w Katowicach. Te cztery ośrodki w bardzo ścisłej współpracy z dr hab. Aleksandrą Dziurosz i IMiT-em opracowały duży dokument dotyczący celów, misji i zasadności powołania tych miejsc, przy wsparciu ministerialnym. To jest nowy rodzaj grantu miękkiego, który wspiera program merytoryczny centrów tworzonych we współpracy z lokalnymi partnerami. Do tego procesu dołączył Instytut Teatralny, co sprawiło, że projekt poszerzył się o centra skupione na teatrze. Mamy nadzieję, że to jest dla tego projektu dobre i rozwojowe. W tym momencie przestaliśmy mówić o centrach tańca, a zaczęliśmy o interdyscyplinarnych Przestrzeniach Sztuki jako szerokim projekcie ogólnopolskim. Możliwe, że poszerzy się on o centra sztuki muzycznej, bo tego typu instytucji brakuje w niektórych regionach. Teraz jesteśmy na etapie pilotażu i dążymy do sytuacji, w której ta roczna dotacja każdego centrum będzie na poziomie małej instytucji kultury. My jesteśmy nietypowi, bo jako jedyni jesteśmy NGO-sem, tworząc sieć współpracy z instytucjami. Póki co nie działamy w jednym miejscu, korzystamy z infrastruktury partnerów, dzięki której możemy realizować tak szeroki program.

W 2020 roku skupiliśmy się programowo na Łodzi i na ludziach, którzy tworzą tutejszą scenę tańca. Mamy cztery wieczory spektaklowe i mamy nadzieje, że jeszcze dwa dojdą, tak więc pokazujemy spektakle łódzkie, w tym bajkę, przeznaczoną do pokazywania również w regionie, w mniejszych ośrodkach. Uruchomiliśmy też rezydencje, laboratoria choreograficzne, by zapewnić osobom, które się zgłoszą, dogodne warunki do eksperymentowania i tworzenia.

Ważnym elementem działalności edukacyjnej są moduły miesięczne, każdy prowadzony przez innego pedagoga i zakończony pokazem albo otwartą lekcją. Niezwykle ważny jest moduł dla osób zawodowo związanych z tańcem, którego założenia stworzyli Jacek Owczarek i Witold Jurewicz. Kadra tego modułu to sześć osób, które pilnują, by był on spójny i efektywny dla tancerzy. Tego typu zajęcia są bardzo potrzebne, i to w skali całego kraju, ponieważ brakuje miejsc oferujących regularny, profesjonalny trening. By myśleć o produkcjach w przyszłym roku, zapraszać tancerzy do współpracy i regularnego grania spektakli, musimy stworzyć także system pozwalający im się rozwijać. Myślę, że większość elementów programu będzie kontynuowana.

Idea programu opiera się na czterech filarach: artystycznym, edukacyjnym, społecznym i prozdrowotnym. Pani wymieniła dwa pierwsze elementy. Czy w pilotażowej odsłonie dwie pozostałe ścieżki znalazły odzwierciedlenie w programie?

Jesteśmy współautorami tych założeń, te cztery elementy są właściwie równoważne. Jako Materia szeroko patrzymy na taniec i jego doświadczanie. Tutaj wrócę do początku rozmowy, kiedy mówiłam o szerokim spektrum funkcjonalności tańca i jego korzyści dla społeczności. Z jednej strony są to projekty lokalne, włączające mieszkańców czy osoby nie zajmujące się tańcem, z drugiej to działania prozdrowotne, otwierające na wiedzę z zakresu funkcjonowania ciała i pracy z nim, która w tańcu jest bardzo bogata. Te dwa elementy programu oczywiście będą jeszcze przez nas uruchomione. Mamy w 2020 roku projekt społeczny stworzony z myślą o kobietach. W aspekcie prozdrowotnym skupiliśmy się w tym roku na osobach zawodowo zajmujących się tańcem. Chcemy im dać możliwość indywidualnych konsultacji w zakresie pilatesu, fizjoterapii i poszerzania wiedzy o profilaktyce kontuzji. Bardzo ważne są dla nas zajęcia dla dzieci i opiekunów, ale ze względu na warunki epidemiologiczne uruchomimy je później. Zdecydowaliśmy się za to na bajkę, która mimo że jest interaktywna i dzieci mogą o różne rzeczy pytać i włączać się w akcję, pozwoli na zachowanie bezpiecznego dystansu, bez aspektu wspólnego ćwiczenia.


Staramy się planować mniejsze wydarzenia, w mniejszych grupach. Sytuacja jest dynamiczna i chcemy mieć możliwość szybkiego przystosowywania się do zmiennych wytycznych w stanie pandemii. Niemniej wszystkie kluczowe elementy programu realizujemy. Cieszy nas, że również te centra skupione na teatrze muszą je uwzględnić w swoich działaniach. Wydaje nam się, że Przestrzenie Sztuki będą się rozwijać w wielu kierunkach i otwierać na wiele inicjatyw.

Bardzo ważnym aspektem całego programu jest udostępnienie infrastruktury na indywidualną pracę twórczą. Cały czas rozmawiamy ze środowiskiem o potrzebach i o tym, jak możemy wyjść im naprzeciw. Oczywiście nie wszystko możemy zrobić, ale chcemy, by wspólne planowanie przyniosło realną zmianę.

Jak do tej pory wyglądała współpraca organizacyjna podmiotów zaangażowanych w działanie Przestrzeni Sztuki w Łodzi? Jakie napotyka pani trudności i czy tworzy się pewien schemat działania na przyszłość?

Rok 2020 jest bardzo ważny; chcemy pokazać w Łodzi, czym się będziemy zajmować. Poświęciliśmy bardzo dużo uwagi strategii komunikacji i promocji, wspierała nas swoją wiedzą Aleksandra Machnik. Jak odpowiednio komunikować to, co robimy? Jak działać, byśmy byli widoczni? Muszą zajść dwa procesy, które muszą się zgrać. Po pierwsze chcemy być obecni i poszerzać nasze działanie, po drugie dążymy do skumulowania wszystkich działań w przyszłości w jednym miejscu. Zarówno rozmowy z urzędem miasta, jak i wszystkimi naszymi obecnymi i potencjalnymi partnerami muszą to jakoś pogodzić.

Dzięki nowym przestrzeniom Akademii Muzycznej jesteśmy w Ogrodach Geyera, naprzeciwko jest filia Polskiego Ośrodka Sztuki, czyli siedziba zespołu Zespołu Tańca Ludowego „Harnam” im. Jadwigi Hryniewieckiej. Z tych miejsc korzystamy na co dzień, korzystamy też z Sali Koncertowej Akademii Muzycznej, która znajduje się w innej części miasta. Mimo pokusy bycia wszędzie chcemy wypracować takie rozwiązanie, które pozwoli nam skupiać się w jednym, maksymalnie dwóch miejscach. Jest to jednak dłuższy proces. Może zostanie zaplanowany projekt budowy nowej siedziby.

To wszystko jest możliwe, natomiast na pewno program Przestrzenie Sztuki daje nam perspektywę na rozwój samego programu i na poziomie lokalnym musimy zadbać o tę infrastrukturę z pomocą naszych partnerów.

Zakładamy oczywiście dalsze działanie Przestrzeni Sztuki po pilotażu. Jak widzi pani rolę społeczną tego miejsca?

Bardzo byśmy chcieli rozwijać aspekt społeczny i prozdrowotny pod kątem współpracy z różnymi ośrodkami czy grupami, które działają w Łodzi. Chcielibyśmy stwarzać warunki do pracy i prezentacji prac choreografów i artystów z niepełnosprawnościami. Na tym polu jest dużo do zrobienia w naszym kraju.

Byłoby super, gdybyśmy to szerokie spojrzenie na taniec zaszczepili i mogli dzielić z mieszkańcami miasta świadomość, że z tańcem można się zetknąć nie tylko w teatrze, ale i w przestrzeni publicznej czy formie warsztatu, w otwartym projekcie, w którym mogliby sami wziąć udział. Chcemy, aby przychodzili do Materii, brali udział w wydarzeniach Przestrzeni Sztuki i żeby zetknięcie z tańcem stało się naturalne. To jest oczywiście długi proces, budowanie publiczności na pewno zajmie sporo czasu. W Łodzi ważnym aspektem jest zagadnienie odczarowywania, docierania do osób, które nie czują się komfortowo w instytucjach kultury, nie chcą brać udziału w tego typu wydarzeniach. To jest przed nami.

Niedawno powstał tu pierwszy kierunek studiów: Somatyka w tańcu i terapii, i na tym polu widzimy bardzo duży potencjał. Kolejnym aspektem jest nasza współpraca z liceami. Na razie są to dwa licea z klasami tanecznymi, ale chcemy pracować też z młodzieżą, która nie tańczy. Chcemy też zaproponować formaty zajęć dla seniorów. Taniec dynamicznie rozwija się w sektorze szkół prywatnych, zespołów młodzieżowych i chcemy pochylić się nad zagadnieniem, dlaczego dzieci kończą przygodę z tańcem tak wcześnie. Dlaczego nie zostaje w ich życiu na dłużej? Dlaczego dorośli nie tańczą? Temu wszystkiemu chcemy się przyglądać.

Oczywiście ważne jest też komunikowanie się z pozostałymi operatorami Przestrzeni w Katowicach, Kielcach i Lublinie. Oni też robią świetne rzeczy społeczne i widzę, że siła realizowania tego projektu wynika z naszej wspólnoty działania.

Gdzie można szukać aktualnych informacji o tym, co się dzieje w ramach PS Łódź?

Na naszej stronie internetowej www.materialodz.pl. Wkrótce mamy nadzieję ogłosić dalsze plany, pracujemy już nad bardzo ekscytującymi wydarzeniami. Oczywiście wydarzenia komunikujemy na bieżąco poprzez nasze media społecznościowe na Facebooku i Instagramie. Zapraszamy.


SONIA NIEŚPIAŁOWSKA-OWCZAREK – producentka i kuratorka tańca. Członkini Zarządu Forum Tańca. Współredaktorka książek, m.in. Taniec współczesny w Polsce w drugiej połowie XX wieku (2017), Kontakt improwizacja w Polsce (2019). Pracowała w Muzeum Sztuki w Łodzi, a także przy Międzynarodowym Festiwalu Improwizacji Tańca Sic!, Połczyńskim Festiwalu Tańca, Scenie Tańca Studio i Międzynarodowym Festiwalu Kino Tańca w Łodzi.