W największym skrócie – pandemia nie oszczędziła właściwie żadnej z niezliczonych przestrzeni polskiego teatru. Zmiany, które wymusiła na twórcach, organizacji artystycznych projektów oraz przedsięwzięć, na kształcie samych dzieł teatralnych, przyniosły zmiany kolejne – najpoważniejszą z nich było przeniesienie znaczącej części teatralnej aktywności do sieci i utworzenie strefy komunikacyjnej z widzem w przestrzeni online. Te reorganizacje i przeobrażenia objęły również konkurs The Best Off, który w trakcie swojej trzeciej już edycji, mającej na celu wyłonienie najlepszych spektakli teatru niezależnego w Polsce, uruchomił zwracający się w kierunku „onlajnów” bonus: „The Best Off// On-line. Konkurs na Najlepszy Projekt Teatru Niezależnego On-line”.
Jednym z wyróżnionych spektakli była Rzecz o złotej rybce Teatru Osobliwego. Zespół ten i jego przedstawienie potwierdzają status Słupska jako ośrodka teatralnej różnorodności, miasta, w którym zasoby instytucjonalne i niezależne ciekawie, a przede wszystkim konsekwentnie współpracują na rzecz sztuki poszukującej.
Zdystansowany niejako wobec innych pomorskich ośrodków Słupsk (ów dystans od lat jest konsekwencją bardzo prozaicznego braku wciąż oczekującego cierpliwie na rozwiązanie – a chodzi tu o szybkie komunikacyjnie połączenie drogowe z Trójmiastem) rozpoczął kilka lat temu konsekwentne wyjście z cienia Gdańska, Gdyni i Sopotu. Dobrze zarządzane, z roku na rok coraz ciekawsze repertuarowo, nagradzane i rezonujące poza Pomorze teatry tzw. instytucjonalne czy też repertuarowe – Nowy Teatr im. Witkacego oraz Teatr Lalki „Tęcza” – bez wątpienia sprawiły, że w teatralnym świecie zaczęto o Słupsku mówić coraz częściej i przypatrywać mu się z rosnącym zainteresowaniem. Jednakże sporym nadużyciem i niesprawiedliwością byłoby stwierdzenie, że to sukcesy instytucji zwróciły uwagę na słupski off. Ten bowiem ma się w Słupsku bardzo dobrze od połowy lat sześćdziesiątych XX wieku, kiedy to Andrzej Goliński założył w mieście Teatr Rondo. Po wyjeździe Golińskiego z miasta Rondo na moment zawiesiło działalność, by powrócić z impetem w 1972 roku za sprawą Antoniego Franczaka. Rok później Słupsk ogłoszono polską stolicą monodramu – wpływ na ten przydomek miały liczne nagrody festiwalowe. Kolejnym przełomowym momentem w historii słupskiego Ronda był rok 1976. Wtedy do zespołu dołączył Stanisław Miedziewski, absolwent łódzkiej Filmówki. Zrealizował on wówczas spektakl Przebrana cnota albo rzecz o wolności według poezji Jewgienija Jewtuszenki, który okazał się rewelacją festiwalu zagranicznych festiwali i wyprowadził Rondo poza granice kraju. Przy okazji warto dodać, że Stanisław Miedziewski jest również inicjatorem słupskiej sceny widowisk plenerowych.
Od połowy lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku Rondo działa prężnie w dwóch obszarach: tworzenia przedstawień teatralnych oraz opieki nad amatorskim ruchem recytatorskim i teatralnym. Wyróżniony w Konkursie „The Best Off// On-line” Teatr Osobliwy wywodzi się z tej drugiej tradycji i stanowi, jako gałąź Teatru Rondo, jedną z pracowni Słupskiego Ośrodka Kultury, założoną i prowadzoną przez Agatę Andrzejczuk, pedagożkę, arteterapeutkę, animatorkę kultury i wykładowczynię. Andrzejczuk, związana z Rondem właściwie od najmłodszych lat, pracuje w ramach Teatru Osobliwego z dziećmi oraz młodzieżą z niepełnosprawnościami, a Rzecz o złotej rybce to jeden z wielu ciekawych efektów pracy tej kreatywnej załogi.
Pierwsze, na co zwraca uwagę projekt Teatru Osobliwego, to aranżacja filmowanej przestrzeni – bardzo udana estetycznie i kompozycyjnie, przemyślana kolorystycznie, minimalistyczna w strukturze, ale bardzo funkcjonalna i pomysłowo eksploatowana. Pierwsze kadry nagrania pokazują nam czarne tło, a na nim dwie ubrane w czarne koszulki aktorki, stojące naprzeciw siebie przy czarnym stole, bokiem do kamery. W tej ciemnej, nawet nieco mrocznej przestrzeni słyszymy monotonny, wręcz hipnotyzujący dźwięk kontemplacyjnej muzyki. Będzie on trwał bez ustanku przez cały czas przedstawienia, nawiązując do ludowych korzeni bajki – medytacyjno-transowego charakteru wspólnych zaśpiewów i melorecytacji, w których tego rodzaju opowieści miały swój początek. Ale też tego rodzaju muzyka – stosunkowo cicha, powtarzalna w swojej strukturze – jest po prostu bardzo dobrym tłem dla rozgrywanej wokół czarnego stołu akcji i dla warstwy werbalnej spektaklu.
Najważniejszym elementem scenograficznym tej kameralnej przestrzeni jest usytuowana na czarnym stole framuga okienna, wyraźnie zniszczona działaniem czasu i przyrody: ustawiony dłuższym bokiem do dołu prostokąt, podzielony na trzy równe okienka. W rozpoczynających spektakl kadrach dwie aktorki oplatają framugę pasami materiału w odcieniach bałtyckiej wody: szarym błękicie i przytłumionej zieleni. Część pasów zostaje w dłoniach aktorek, które poruszając nimi rytmicznie, naśladują ruch fal. W tak prosty, ale jednocześnie poetycki i bardzo wymowny sposób nakreślony zostaje krajobraz istnienia trójki bohaterów spektaklu: Rybaka, jego Żony oraz tytułowej Złotej Rybki.
Ta ostatnia pojawia się z całej trójki postaci jako pierwsza, w scenicznej rzeczywistości ucieleśnia ją średnich rozmiarów minimalistyczna figura – ikoniczny kształt ryby obleczony złotym materiałem, „płynący” w aktorskich dłoniach. I przy okazji tej postaci wspomnę bardzo istotną dla całego projektu technikę filmowania, która, mówiąc kolokwialnie, robi tu fantastyczną narracyjną robotę. Chodzi o nakładanie filmowych kadrów jeden na drugi; metoda, dzięki której obrazy przenikają się wzajemnie, jedne stają się tłem dla innych, kolejne wyłaniają się z tego, co już zobaczyliśmy. Ten prosty w gruncie rzeczy zabieg powoduje szczególnego rodzaju malarskość obrazów, ale też ich niejednoznaczność i melancholijność. To swoiste „falowanie” kadrów mocno też kojarzy się – tak po prostu – z morzem, falą, płynącą bez ustanku wodą.
W tej surowej estetyce i poetyce mieści się także trzecia najważniejsza warstwa narracyjna projektu – słowo mówione. W użytej w przedstawieniu wersji opowieści o Złotej Rybce, Rybaku i jego spragnionej bogactw Żonie nie znajdziemy kwiecistych opisów czy rozbudowanych dialogów. To wersja najbardziej surowa, oszczędna; konstrukcja prosta językowo, wypowiadana chłodno, bez zbędnych emocji, ze spokojem. Chwilami wręcz uroczyście, jakby z podkreśleniem niedocenionej wagi i ludowej mądrości historii. Ten werbalny ascetyzm nie oznacza tu jednak braku warstwy metaforycznej czy uczuciowej. Przeciwnie, poetyckość, oniryczność wręcz muzyki i falujących obrazów nadaje prostym, spokojnie wypowiadanym frazom mocny ładunek sensów i emocji.
To proste, zaledwie dziesięciominutowe przedstawienie zaskakuje różnorodnością użytych środków artystycznego wyrazu, które właściwie czynią ten projekt przedstawieniem z obszaru teatru formy. Surowość kształtu, za pomocą którego przedstawiono tu tytułową Rybkę, koresponduje z minimalizmem form pozostałej dwójki bohaterów – Rybaka i jego Żony. Obie postaci to pacynki, wyłaniające się pod wpływem pracy aktorskich dłoni: wyciągnięte z drewnianej, zdobionej nienachalnymi ornamentami skrzyneczki fragmenty jasnego żeglarskiego płótna motane są na dłoni, formując się w postaci antropomorficzne, pozbawione zbędnych detali. Ten sam jasny materiał rozpięty zostaje w części scen na drewnianej framudze, a my dostrzegamy namalowane na nim prostą, ciemną kreską istotne dla fabuły miejsca: rybacką chatkę, zamek i pałac.
Rzecz o złotej rybce przekazuje w klarowny, czytelny nawet dla najmłodszych widzów sposób ludową mądrość, która zwraca nam uwagę na niebywałą, ale nagminnie zaniedbywaną umiejętność dostrzegania dobra i piękna w naszym najbliższym otoczeniu. Ta prosta historia przekazuje jednocześnie wypieraną, bo bardzo niewygodną prawdę – nie znajdziemy szczęścia „gdzieś tam”, jeśli nie potrafimy dostrzec go w codziennym, otaczającym nas „tu”. Dlatego finału całej opowieści wbrew pozorom nie należy chyba traktować w kategorii „złego zakończenia”. Raczej jako „bajkową” możliwość przeżycia raz jeszcze tego samego – po to aby tym razem dostrzec właściwą wartość tego, co najbliższe i dane nam na co dzień. Do takiej interpretacji skłaniają też ostatnie kadry internetowego przedstawienia: roześmiane twarze aktorskiego zespołu, które oglądamy na ekranie w zbliżeniu.
Zespół Teatru Osobliwego pod wodzą Agaty Andrzejczuk udowodnił, że ze skrajnie trudnej sytuacji pandemicznej można wyciągnąć coś dobrego. Tym dobrem okazała się możliwość dotarcia do szerszej publiczności, kiedy teatr, pozbawiony fizycznego kontaktu z widzem, przeniósł się do sieci. Ponad trzy tysiące wyświetleń w niespełna rok od premiery to wynik bardzo dobry, udowadniający, że – mimo wszystkich swoich wad – świat „onlajnów” ma ogromny potencjał i daje kameralnym zespołom sporą szansę na przedstawianie swojej pracy szerszej publiczności.
Teatr Osobliwy/Słupski Ośrodek Kultury
Rzecz o złotej rybce
reżyseria: Agata Andrzejczuk
obsada: Karolina Czujko, Oskar Jędrzejewski, Emilia Książek, Karolina Poziarska, Karolina Żołecka
premiera: 2.07.2020